Ezoteryka

Parapsychologia: punkt widzenia zależy od…

Jasnowidztwo, psychokineza, prekognicja i telepatia – to wzięte hasła marketingowe, którymi obwieszają się nastoletnie, domorosłe czarownice, sprzedające swoje usługi za pośrednictwem pewnego portalu aukcyjnego. A wszystko to, za kusząco promocyjną cenę 9.99, rzecz jasna. To także głęboki worek biznesowy, do którego wrzucane są wszelkie oferty z cyklu „profesjonalny tarot za sms + VAT”, czy radosny popis bezdennego braku samokrytyki w wydaniu medialnego Wróżbity…. To też pole dla talentów i umiejętności wszystkich specjalistów od filmowych efektów specjalnych, którzy okraszają kadry horrorów i obrazów fantasy upiorami, latającymi spodkami, duchami i wyginającymi się w próżni łyżeczkami do herbaty.

Ale jasnowidztwo, psychokineza, prekognicja i telepatia to nie tylko sposób na napchanie kabzy złotówkami wszystkich naiwnych, którzy święcie (sic!) wierzą, że podstarzała wróżka Marabella „prawdę Ci powie” i wyczyta z kształtu przeskanowanych pośladków stuprocentowo pewną przyszłość.

Jasnowidztwo, psychokineza, prekognicja i telepatia to części składowe parapsychologii – dziedziny, która bada rzekome zjawiska psychiczne, wywoływane przez wyższe siły i nieznane moce utajone w naszych umysłach.
Pierwsze badania z zakresu parapsychologii odbyły się już w 1930 roku i od tamtej chwili – między badaczami i naukowcami, podzielonymi na oddziały entuzjastów i sceptyków, trwa dyskusja, mająca na celu finalne ustalenie, czy parapsychologia jest nauką sensu stricte, czy może „tylko” niezbyt poważną protonauką.

W tym całym – często medialnym – sporze, jedno jest pewne: parapsychologia wywodzi się i nawiązuje do pradawnych wierzeń, kultu magii, alchemii i czarów. Te ostatnie, obecne były w kulturze człowieka od samego początku, a negowanie ich wpływu na dzieje świata byłoby tożsame z negowaniem istnienia Jezusa Chrystusa, Buddy czy Allacha.

Parapsychologia pozwala wyjaśniać wszystko to, na co wyjaśnienia znaleźć nie może „klasyczna” nauka. Owszem, metody stosowane przez parapsychologów są powszechnie krytykowane przez obwarowanych tytułami naukowymi badaczy, ale… skoro nic lepszego na zbadanie i okiełznanie psychokinezy i poltergeistów nawet akademiccy profesorowie znaleźć nie mogą, to czy jest jakikolwiek sens w słuchaniu ich osądów? Niech lepiej dalej udają, że człowiek składa się tyko z ciała i ograniczonej percepcji. I niech się cieszą, że ich przodkowie w siłę nadprzyrodzoną ufali. Bo przecież bez wierzeń w siłę umysłu i potęgę duszy, ludzkość nie wyszłaby nawet poza granice prehistorycznej jaskini…