W dobie, kiedy przydrożne serwerownie są widokiem powszechniejszym od budek telefonicznych, a kable dostarczające usługi internetowe występują tak licznie, jak linie telefoniczne, linie energetyczne i wodociągi razem wzięte – świat wirtualny urasta do rangi porównywalnej z rzeczywistością. W internecie oglądamy telewizję, czytamy gazety, przez internet wysyłamy listy, komunikujemy się ze znajomymi, szukamy rozrywki. A przy okazji – przy okazji popularyzacji usług spod znaku www, rzecz jasna – zarabiamy. I to nie dość, ze nieźle, to jeszcze często – na ludzkiej naiwności.
Rozwój rynku wróżb internetowych jest marketingową odpowiedzią na charakterystyczne dla człowieka zainteresowanie przyszłością. Globalna sieć praktycznie codziennie notuje pojawienie się nowej strony o wróżbach, wróżkach, magii i szeroko pojętej ezoteryce. Większość z tych propozycji to albo projekty czysto marketingowe (a więc – z założenia generujące zysk), albo hobbistyczne. Wszystkie te witryny, mają zwykle wspólny mianownik – oferują poznanie prawdy (czy to za pośrednictwem wirtualnego Tarota, horoskopu wysłanego przez SMS czy innej abrakadabry dostarczonej drogą online) za… drobną opłatą. Podaż stymuluje popyt, i mimo, że większość z mieszkańców globalnej wioski poschodzi do tego typu atrakcji sceptycznie, to część z nas pokłada w przepowiedniach online ogromną wiarę. Wiarę, której nie zaburza nawet szybkość generacji konkretnej wróżby czy horoskopu, ani nieskładna, nielogiczna, automatyczna treść wiadomości, które (w formie zwrotnej) otrzymujemy od bliżej niezidentyfikowanej, internetowej wróżki.
Prawda jest niestety boleśnie koniunkturalna! Większość z tych cybernetycznych wieszczek, to pracownicy korporacji, którzy zatrudnieni na etacie – 8 godzin dziennie spędzają w zatłoczonych salach, odpisując na nasze wiadomości tekstowe lub udzielając nam ezoterycznych porad. Całej korespondencji towarzyszą przy okazji salwy śmiechu, które wydzierają się z gardeł „magicznych” telemarketerów za każdym razem, gdy Klient zapyta o objawy „gwałtu astralnego” lub poprosi o podpowiedź, jak sprawnie rzucić zaklęcie w konsekwencji którego, twarz nielubianej koleżanki z pracy – zostanie w szybkim czasie usiana malowniczymi czyrakami. Telemarketerzy skręcają się z chichotu. Do śmiechu nie jest za to osobom, korzystającym z usług wróżki SMSowej. Zwłaszcza, pod koniec okresu rozliczeniowego, gdy przyjdzie im zapłacić bajońskie kwoty za połączenia z numerami 0-700.
Czy te bolesne, finansowe fakty oznaczają jednoznacznie, że wszystkie wróżby online są jedynie kolejnym sposobem wyciągnięcia z Klienta kasy i czy wirtualne horoskopy i porady są zawsze wyssane z brudnego palca telemarketera? Nie! Owszem, większość wróżbiarskich serwisów oferujących ezoteryczne porady online czy horoskopy wysyłane SMSem to intratny sposób na zaspokojenie potrzeb rynku. Ale w części z tych serwisów, za konsultacje odpowiadają osoby z merytorycznym zapleczem, doświadczeniem, wróżbiarską intuicją i prawdziwą pasją. Dodatkowo – część ze stron oferujących wróżby online nawiązuje współpracę ze specjalistami od horoskopów czy Tarota dopiero, po weryfikacji ich umiejętności. Wychodzi więc na to, że warto z takich sprawdzonych, profesjonalnych ofert korzystać. Choćby dlatego, że w gruncie rzeczy o wiele łatwiej jest spotkać dobrą wróżkę w internecie, niż szukając takowej w ramach marszu po kiczowatych gabinetach ezoterycznych, których panie prowadzące straszą nie tylko złą wizją przyszłości, ale i złym gustem, spoglądającym na nas spod pomalowanej na seledynowo powieki…
